W wieczornej ciszy, kiedy światła miasta powoli gasną, a domy wypełniają się spokojem, przychodzi czas na dobranoc. To magiczna chwila dla każdego dziecka, która może stać się jeszcze bardziej wyjątkowa dzięki wierszykom na dobranoc. Wiersze dla dzieci, szczególnie te znane i popularne, autorstwa polskich poetów, są nie tylko piękną tradycją, ale też skarbnicą mądrości, humoru i uczuć, które budują bliską relację między czytającym a słuchającym. Dzięki nim wieczorne przygotowanie do snu staje się czasem pełnym emocji, nauki i zabawy.
- Dlaczego warto czytać dzieciom wiersze
- Jan Brzechwa i jego niezapomniane wierszyki
- Maria Konopnicka – wiersze dla dzieci z morałem
- Julian Tuwim – wiersze dla dzieci, które uczą i bawią
- Wnioski
Dlaczego warto czytać dzieciom wiersze
Wiersze dla dzieci pełnią wiele ważnych funkcji. Przede wszystkim, są one wspaniałym narzędziem do budowania więzi emocjonalnej między rodzicami a dziećmi. Wspólne czytanie wierszy pozwala na spędzenie czasu razem, w spokoju i skupieniu. Dziecko, słuchając rytmicznych wersów, czuje się bezpieczne i kochane, co sprzyja łatwiejszemu zasypianiu.
Ponadto, wierszyki dla dzieci są również doskonałym sposobem na rozwijanie wyobraźni i zainteresowań literackich. Dzięki nim, już od najmłodszych lat, maluchy mają szansę zetknąć się z bogactwem języka, poznać różnorodność stylistyczną oraz odkrywać piękno słowa pisanego. Czytanie wierszy dzieciom może także uczyć empatii, rozumienia świata i różnorodności emocji.
Jan Brzechwa i jego niezapomniane wierszyki
Jan Brzechwa jest autorem, którego twórczość niezmiennie zachwyca kolejne pokolenia czytelników. Jego wierszyki dla dzieci są pełne humoru, a zarazem przemycają ważne lekcje i morały. „Na straganie” to jeden z wierszy, który w zabawny sposób pokazuje różnorodność świata roślin. Opowiada o warzywach i owocach, które prowadzą ze sobą dialogi, dzięki czemu dzieci mogą nie tylko uczyć się nazw produktów, ale również rozumieć wartość zdrowego odżywiania.
Inny znakomity wiersz Brzechwy, „Kaczka Dziwaczka”, to opowieść o kaczce, która inaczej niż jej towarzyszki, uwielbia pływać w deszczową pogodę. Jest to wspaniała metafora akceptacji siebie i odnajdywania radości w tym, co nas otacza, bez względu na okoliczności.
Na straganie – Jan Brzechwa
Na straganie w dzień targowy
Takie słyszy się rozmowy:
„Może pan się o mnie oprze,
Pan tak więdnie, panie koprze”.
„Cóż się dziwić, mój szczypiorku,
Leżę tutaj już od wtorku!”
Rzecze na to kalarepka:
„Spójrz na rzepę – ta jest krzepka!”
Groch po brzuszku rzepę klepie:
„Jak tam, rzepo? Coraz lepiej?”
„Dzięki, dzięki, panie grochu,
Jakoś żyje się po trochu.
Lecz pietruszka – z tą jest gorzej:
Blada, chuda, spać nie może”.
„A to feler” –
Westchnął seler.
Burak stroni od cebuli,
A cebula doń się czuli:
„Mój buraku, mój czerwony,
Czybyś nie chciał takiej żony?”
Burak tylko nos zatyka:
„Niech no pani prędzej zmyka,
Ja chcę żonę mieć buraczą,
Bo przy pani wszyscy płaczą”.
„A to feler” –
Westchnął seler.
Naraz słychać głos fasoli:
„Gdzie się pani tu gramoli?!”
„Nie bądź dla mnie taka wielka” –
Odpowiada jej brukselka.
„Widzieliście, jaka krewka!” –
Zaperzyła się marchewka.
„Niech rozsądzi nas kapusta!”
„Co, kapusta?! Głowa pusta?!”
A kapusta rzecze smutnie:
„Moi drodzy, po co kłótnie,
Po co wasze swary głupie,
Wnet i tak zginiemy w zupie!”
„A to feler” –
Westchnął seler.
Kaczka dziwaczka – Jan Brzechwa
Nad rzeczką opodal krzaczka
Mieszkała kaczka-dziwaczka,
Lecz zamiast trzymać sie rzeczki
Robiła piesze wycieczki
Raz poszła więc do fryzjera:
„Poproszę o kilo sera!”
Tuż obok był apteka:
„Poproszę mleka pięć deka”.
Z apteki poszła do praczki
kupować pocztowe znaczki.
Gryzły się kaczki okropnie:
„A niech tę kaczkę gęś kopnie!”
Znosiła jaja na twardo
I miała czubek z kokardą,
A przy tym, na przekór kaczkom,
Czesała się wykałaczką.
Kupiła raz maczku paczkę,
By pisać list drobnym maczkiem.
Zjadając tasiemkę starą
Mówiła, że to makaron,
A gdy połknęła dwa złote,
Mówiła, że odda potem.
Martwiły się inne kaczki:
„Co będzie z takiej dziwaczki?”
Aż wreszcie znalazł się kupiec:
„Na obiad można ją upiec!”
Pan kucharz kaczkę starannie
Piekł, jak należy, w brytfannie,
Lecz zdębiał obiad podając,
Bo z kaczki zrobił się zając,
W dodatku cały w buraczkach.
Taka to była dziwaczka!
Maria Konopnicka – wiersze dla dzieci z morałem
Maria Konopnicka, choć znana głównie z poważniejszych utworów, w swoim dorobku posiada również wierszyki dla dzieci, które charakteryzują się ciepłem i delikatnością. „Stefek Burczymucha” to wiersz dla dzieci, opowiadający o chłopcu, który nieustannie narzeka i płacze, nawet bez wyraźnego powodu. Wiersz w humorystyczny sposób zachęca dzieci do pozytywnego nastawienia i cieszenia się życiem bez nieustannego narzekania.
„Muchy samochwały” to satyryczny wiersz, który opowiada o grupie much chwalących się swoimi rzekomymi dokonaniami i mądrością. Przez swoje opowieści próbują przekonać pozostałe owady o swojej wyjątkowości i znaczeniu. Jednak w rzeczywistości ich zachowanie i przechwałki są przesadzone i nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości, co czyni je śmiesznymi i przedmiotem drwin. Utwór pokazuje, jak pustosłowie i samochwalstwo są postrzegane przez innych oraz uczy pokory i autentyczności.
Stefek Burczymucha – Maria Konopnicka
O większego trudno zucha,
Jak był Stefek Burczymucha…
— Ja nikogo się nie boję!
Choćby niedźwiedź… to dostoję!
Wilki?.. Ja ich całą zgraję
Pozabijam i pokraję!
Te hieny, te lamparty,
To są dla mnie czyste żarty!
A pantery i tygrysy
Na sztyk wezmę u swej spisy!
Lew!… Cóż lew jest? — kociak duży!
Naczytałem się podróży!
I znam tego jegomości,
Co zły tylko kiedy pości.
Szakal, wilk?… Straszna nowina!
To jest tylko większa psina!…
(Brysia mijam zaś z daleka,
Bo nie lubię, gdy kto szczeka!)
Komu zechcę, to dam radę!
Zaraz na ocean jadę,
I nie będę Stefkiem chyba,
Jak nie chwycę wieloryba! —
I tak przez dzień boży cały
Zuch nasz trąbi swe pochwały.
Aż raz usnął gdzieś na sianie…
Wtem się budzi niespodzianie,
Patrzy, a tu jakieś zwierzę
Do śniadania mu się bierze.
Jak nie zerwie się na nogi,
Jak nie wrzaśnie z wielkiej trwogi —
Pędzi, jakby chart ze smyczy…
— Tygrys, tato! tygrys! — krzyczy.
— Tygrys?… ojciec się zapyta.
— Ach, lew może!… miał kopyta
Straszne! Trzy czy cztery nogi,
Paszczę taką! Przytem rogi…
— Gdzież to było?
— Tam na sianie,
Właśnie porwał mi śniadanie…
Idzie ojciec, służba cała,
Patrzą… a tu myszka mała,
Polna myszka siedzi sobie
I ząbkami serek skrobie!…
Muchy Samochwały – Maria Konopnicka
U chomika w gospodzie
Siedzą muchy przy miodzie.
Siedzą, piją koleją
I z pająków się śmieją.
Podparły się łapkami
Nad pełnymi kuflami.
Zagiął chomik żupana,
Miód dolewa do dzbana.
– Żebyś kumo, wiedziała,
Com już sieci narwała,
Com z pająków nadrwiła,
To bys ledwo wierzyła!
– Moja kumo jedyna,
Czy mi pajak nowina?
Śmiech doprawdy mnie bierze…
Pająk… także mi zwierzę!
– Żebyś, kumo wiedziała!
Trzem pająkom bez mała,
Jak się dobrze zasadzę,
Trzem pająkom poradzę!…
– Moja kumo kochana!
(Chomik! dolej do dzbana!)
Moja kumo jedyna,
Czy mi pająk nowina?
Prawi jedna, to druga,
A tu z kąta coś mruga…
Prawi czwarta i piąta,
A coś czai się z kąta.
Pająk ci to, niecnota,
Nić – tak długą – namota!
Zdusił muchy przy miodzie
W chomikowej gospodzie.
Julian Tuwim – wiersze dla dzieci, które uczą i bawią
Julian Tuwim bez wątpienia jest jednym z najbardziej cenionych poetów, którego wiersze dla dzieci do dziś są niezmiennie popularne. „Lokomotywa” to chyba jeden z najbardziej znanych wierszy, który w sposób zabawny i rytmiczny opowiada o przygodach lokomotywy i wagonów. Dzięki temu dzieło Tuwima, dzieci mogą nie tylko bawić się językiem i rytmiką, ale również uczyć się nowych słów oraz poznawać świat wokół siebie.
„Ptasie radio” to inny przykład wiersza Tuwima, który w niezwykle malowniczy sposób opisuje, jak różne gatunki ptaków tworzą niepowtarzalną orkiestrę. Ten wiersz uczy dzieci doceniać piękno natury i zachęca do słuchania otaczających nas dźwięków.
Lokomotywa – Julian Tuwim
Stoi na stacji lokomotywa,
Ciężka, ogromna i pot z niej spływa:
Tłusta oliwa.
Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:
Buch – jak gorąco!
Uch – jak gorąco!
Puff – jak gorąco!
Uff – jak gorąco!
Już ledwo sapie, już ledwo zipie,
A jeszcze palacz węgiel w nią sypie.
Wagony do niej podoczepiali
Wielkie i ciężkie, z żelaza, stali,
I pełno ludzi w każdym wagonie,
A w jednym krowy, a w drugim konie,
A w trzecim siedzą same grubasy,
Siedzą i jedzą tłuste kiełbasy,
A czwarty wagon pełen bananów,
A w piątym stoi sześć fortepianów,
W szóstym armata – o! jaka wielka!
Pod każdym kołem żelazna belka!
W siódmym dębowe stoły i szafy,
W ósmym słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy,
W dziewiątym – same tuczone świnie,
W dziesiątym – kufry, paki i skrzynie.
A tych wagonów jest ze czterdzieści,
Sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści.
Lecz choćby przyszło tysiąc atletów
I każdy zjadłby tysiąc kotletów,
I każdy nie wiem jak się wytężał,
To nie udźwigną, taki to ciężar.
Nagle – gwizd!
Nagle – świst!
Para – buch!
Koła – w ruch!
Najpierw – powoli – jak żółw – ociężale,
Ruszyła – maszyna – po szynach – ospale,
Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem,
I kręci się, kręci się koło za kołem,
I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej,
I dudni, i stuka, łomoce i pędzi,
A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!
Po torze, po torze, po torze, przez most,
Przez góry, przez tunel, przez pola, przez las,
I spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas,
Do taktu turkoce i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to , tak to to, tak to to.
Gładko tak, lekko tak toczy się w dal,
Jak gdyby to była piłeczka, nie stal,
Nie ciężka maszyna, zziajana, zdyszana,
Lecz fraszka, igraszka, zabawka blaszana.
A skądże to, jakże to, czemu tak gna?
A co to to, co to to, kto to tak pcha,
Że pędzi, że wali, że bucha buch, buch?
To para gorąca wprawiła to w ruch,
To para, co z kotła rurami do tłoków,
A tłoki kołami ruszają z dwóch boków
I gnają, i pchają, i pociąg się toczy,
Bo para te tłoki wciąż tłoczy i tłoczy,
I koła turkocą, i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!…
Ptasie Radio – Julian Tuwim
Halo, halo! Tutaj ptasie radio w brzozowym gaju,
Nadajemy audycję z ptasiego kraju.
Proszę, niech każdy nastawi aparat,
Bo sfrunęły się ptaszki dla odbycia narad:
Po pierwsze – w sprawie,
Co świtem piszczy w trawie?
Po drugie – gdzie się
Ukrywa echo w lesie?
Po trzecie – kto się
Ma pierwszy kąpać w rosie?
Po czwarte – jak
Poznać, kto ptak,
A kto nie ptak?
A po piąte przez dziesiąte
Będą ćwierkać, świstać, kwilić,
Pitpilitać i pimpilić
Ptaszki następujące:
Słowik, wróbel, kos, jaskółka,
Kogut, dzięcioł, gil, kukułka,
Szczygieł, sowa, kruk, czubatka,
Drozd, sikora i dzierlatka,
Kaczka, gąska, jemiołuszka,
Dudek, trznadel, pośmieciuszka,
Wilga, zięba, bocian, szpak
Oraz każdy inny ptak.
Pierwszy – słowik
Zaczął tak:
„Halo! O, halo lo lo lo lo!
Tu tu tu tu tu tu tu
Radio, radijo, dijo, ijo, ijo,
Tijo, trijo, tru lu lu lu lu,
Pio pio pijo lo lo lo lo lo,
Plo plo plo plo plo halo!”
Na to wróbel zaterlikał:
„Cóż to znowu za muzyka?
Muszę zajrzeć do słownika,
By zrozumieć śpiew słowika.
Ćwir ćwir świrk!
Świr świr ćwirk!
Tu nie teatr
Ani cyrk!
Patrzcie go! Nastroszył piórka!
I wydziera się jak kurka!
Dość tych arii, dość tych liryk!
Ćwir ćwir czyrik,
Czyr czyr ćwirik!”
I tak zaczął ćwirzyć, ćwikać,
Ćwierkać, czyrkać, czykczyrikać,
Że aż kogut na patyku
Zapiał gniewnie: „Kukuryku!”
Jak usłyszy to kukułka,
Wrzaśnie: „A to co za spółka?
Kuku-ryku? Kuku-ryku?
Nie pozwalam, rozbójniku!
Bierz, co chcesz, bo ja nie skąpię,
Ale kuku nie ustąpię.
Ryku – choć do jutra skrzecz!
Ale kuku – moja rzecz!”
Zakukała: kuku! kuku!
Na to dzięcioł: stuku! puku!
Czajka woła: czyjaś ty, czyjaś?
Byłaś gdzie? Piłaś co? Piłaś, to wyłaź!
Przepióreczka: chodź tu! Pójdź tu!
Masz co? daj mi! rzuć tu! rzuć tu!
I od razu wszystkie ptaki
W szczebiot, w świegot, w zgiełk – o taki:
„Daj tu! Rzuć tu! Co masz? Wiórek?
Piórko? Ziarnko? Korek? Sznurek?
Pójdź tu, rzuć tu! Ja ćwierć i ty ćwierć!
Lepię gniazdko, przylep to, przytwierdź!
Widzisz go! Nie dam ci! Moje! Czyje?
Gniazdko ci wiję, wiję, wiję!
Nie dasz mi? Takiś ty? Wstydź się, wstydź się!”
I wszystkie ptaki zaczęły bić się.
Przyfrunęła ptasia policja
I tak się skończyła ta leśna audycja.
Sprawdź również nasze kołysanki dla dzieci i niemowląt.
Wnioski
Wierszyki dla dzieci na dobranoc to nie tylko doskonały sposób na spokojny sen naszych pociech. To również nieoceniona skarbnica wiedzy, która w przyjemny sposób edukuje, rozwija wyobraźnię oraz uczy empatii i wartości moralnych. Wiersze polskich autorów, takich jak Jan Brzechwa, Maria Konopnicka czy Julian Tuwim, są dowodem na to, jak wielką rolę literatura może odegrać w życiu każdego dziecka.
Czytanie dziecku na dobranoc to również doskonała okazja do spędzania wspólnego czasu, który wzmacnia więzi rodzicielskie i pozwala na chwilę relaksu po intensywnym dniu. Zachęcamy więc wszystkich rodziców do sięgania po wierszyki dla dzieci polskich autorów, które nie tylko wzbogacą wieczory, ale również będą wspierać rozwój emocjonalny i intelektualny Waszych dzieci.